Moje wersy
Kamila Ciołko- Borkowska
niedziela, 21 kwietnia 2024
Pierwsze fotografie na rozruch
niedziela, 7 kwietnia 2024
Z trudem wspięliśmy się na szczyt własnych możliwości
zdjęcie własne |
Z trudem wspięliśmy się na szczyt własnych możliwości.
Cały swój bagaż złożyłam w kącie, gdzie światło dnia nie zagląda.
Ten jeden raz weź ze mnie przykład (ten jeden raz mam rację).
Usiądziemy razem i będziemy leczyć pokaleczone dłonie.
Fakt: zostaną na nich blizny, jednak nikt nawet nie zauważy.
Obiecuję, że będziesz mógł mówić, że to linie papilarne.
Pytasz skąd wiem, a ja zdobyłam już nie jeden szczyt.
Nie jeden raz też krwią znaczyłam swoją ścieżkę.
Spadając na sam dół łamałam nie jedno dane słowo.
Uwierz mi ten jeden raz: nikt nie zauważy.
niedziela, 31 marca 2024
Mam wiersz na końcu języka
zdjęcie: archiwum własne |
Mam wiersz na końcu języka.
Utknął mi w poprzek gardła. Wydobyć go z siebie nie mogę.
Ciąży mi z każdym krokiem bardziej. I bardziej.
Wersy niczym kamienie poupychane w kieszeniach.
Teraz gdy siedzę spokojnie i przyglądam się wiatrom na
zewnątrz
Czuję jak rozpycha żyły pędząc wewnątrz mnie z prędkością
krwi.
Próbuję go wydłubać. Jednak wiem, bo miałam już nieraz
podobnie,
Że na nic wszelkie trudy. Urodzić się musi sam. Kiedy tylko
będzie gotowy.
Jeśli więc kiedyś spytasz jak piszę poezję, najpewniej
odpowiem:
Mam wiersz na końcu języka.
niedziela, 24 marca 2024
Słońce śpi jeszcze, gdy wdycham zapach kawy
zdjęcie archiwum własne |
Słońce śpi jeszcze, gdy wdycham zapach kawy.
O tej porze odnajduję tysiące dźwięków ciszy.
Mam je tylko dla siebie. Oplatam palcami by zatopić się w
harmonii.
Wdycham głęboko w płuca milczący zapach spokoju.
Napawam się chwilą i popijam słodką jak nadzieja kawą.
O tej porze odnajduję tysiące dźwięków ciszy.
Otulam się nimi niczym plastrami na codzienność,
Która rani głęboko drobnymi nacięciami papieru.
Słońce śpi jeszcze, gdy wdycham zapach kawy.
Spokojna powtarzam, że ten dzień będzie dobry.
Upijam powoli z gorącego kubka i wzdycham bezgłośnie.
Słońce śpi jeszcze, gdy wdycham zapach kawy.
O tej porze odnajduję tysiące dźwięków ciszy.
Mojej ciszy.
niedziela, 25 lutego 2024
Drobnymi liniami, powoli i nieodwracalnie pełznie czas
zdjęcie: archiwum własne |
Drobnymi liniami, powoli i nieodwracalnie pełznie czas.
Czuję jak bezboleśnie zatapia się w mojej skórze.
Widzę go, gdy przyglądam się sobie co rano.
Nawet uśmiech naznaczony mam wiekiem.
Staję przed lustrem i w skupieniu liczę drogi
Którymi dotarłam do miejsca, gdzie teraz jestem.
Ile rozbitych luster musiałam zdeptać by przedrzeć się
Przez tysiące wizji nie zawsze prawdziwej mnie.
Drobnymi liniami, powoli i nieodwracalnie pełznie czas.
Zapisuje historie, których nie opowiem dzieciom na dobranoc.
Odczytam je opuszkami palców, kiedy przyjdzie mi wątpić.
Drobnymi liniami, powoli i nieodwracalnie pełznie czas.
Mam nadzieję, że w końcu znajdę to czego szukam.
Pomoże mi w tym mapa, którą niestrudzenie tworzę.
Ta, która bezboleśnie zatapia się w mojej skórze.
niedziela, 4 lutego 2024
Uśmiechasz się
zdjęcie własne |
Uśmiechasz się. Znam ten wyraz twarzy. Wydajesz się być
przyjazny.
Mnie jednak nie oszukają nieśmiało stawiane pauzy między
zdaniami.
Znam chłód słów, którymi chłoszczesz bez opamiętania.
Wiem co teraz będzie.
Uśmiechasz się. Znam ten wyraz twarzy. Wydajesz się być
przyjazny.
Próbujesz mnie złamać, jak tysiące razy wcześniej.
Jakbyś się nigdy nie chciał poddać!
Wiem co teraz będzie.
Uśmiechasz się. Znam ten wyraz twarzy. Wydajesz się być
przyjazny.
Po naszych kłótniach zostają tylko zgliszcza.
Żadne z nas nie bierze ofiar.
Wiem co teraz będzie.
Pretensje niczym dojrzałe owoce. Mogę je zbierać na pęczki.
Nie zatrzymam ich jednak dla siebie kochanie.
Zapomniałeś o tym, że jestem niezniszczalna:
Kobieta ze stali, która się nie boi głoszonego końca świata.
Przestałeś się więc uśmiechać i wyraz twarzy masz mniej
przyjazny.
Wiesz co teraz będzie.
poniedziałek, 25 grudnia 2023
Pytasz czemu na baczność stoję nawet gdy nie trzeba
zdj. własne |
Pytasz czemu na baczność stoję nawet gdy nie trzeba.
Pytasz czemu zawsze trzymam nas na wyciągnięcie ręki.
I czemu zawsze na wszystko nam reguły?
Kochanie, to przecież takie proste.
Mówisz, że to zwykła głupota, a to jedyna droga.
Jedyny sposób by znów nie spaść ze szczytu świata
I nie roztrzaskać się z hukiem po raz kolejny.
Oplotłam się dystansem by nigdy więcej nie patrzeć na siebie z boku
Zawieszona w bezsilności, tonąca we własnych łzach.
Pytasz czemu na baczność stoję nawet gdy nie trzeba.
Póki co to najlepsza droga by zachować zmysły.
Póki co, to jedyna droga.
niedziela, 10 grudnia 2023
Mogłabym być całym złotem tego świata
zdjęcie własne |
Mogłabym być całym złotem tego świata.
Światłem w tunelu ku krainie szczęścia (bo czemu nie).
Chciałabym być wszystkim tym czego tylko potrzebujesz.
Niestety jest jak jest i nie będziemy się oszukiwać:
Umiem być głośna, jednak nie tak jakbyś chciał.
Nie powiem otwarcie gdzie uwiera mnie źle skrojony szew
życia.
Nie stanę po swojej własnej stronie, gdy przyjdzie nam
kłócić się na śmierć i życie.
Chciałabym być wszystkim tym czego tylko potrzebujesz,
Ubrana w całe szczęście tego świata.
Miniemy się jednak, tak jak mijałam każdą z okazji.
Łzę żalu za tym czego nigdy nie było schowam w szufladzie
(Leżą tam listy od każdej z chwil, za którymi tęsknię).
Niestety jest jak jest i nie będziemy się oszukiwać:
Nie stanę po swojej własnej stronie, gdy przyjdzie nam
kłócić się na śmierć i życie.
Nie stanę po żadnej ze stron.
niedziela, 26 listopada 2023
Widzę cię jak stoisz
zdjecie własne |
Widzę cię jak stoisz. Niecierpliwie przestępujesz z nogi na nogę.
Wciąż czekasz na (swój) właściwy pociąg.
Bilet relacji ku przeznaczeniu kurczowo zaciskasz w dłoni.
Już tyle różnorakich składów minęło naszą stację.
Zatrzymywały się sycząc i z trudem ruszały dalej.
Ty jednak wciąż czekasz na ten właściwy pociąg.
Kurcząc się z dnia na dzień, zapadasz się w samego siebie.
niedziela, 19 listopada 2023
Spójrz na horyzont
zdjęcie własne |
Spójrz na horyzont (cudownie dziś wygląda).
Przeszliśmy go kilkukrotnie, by trafić właśnie na siebie.
Wszędzie szukałeś kłopotów, aż w końcu znalazłeś mnie.
Tysiące kilometrów w niewygodnych butach, to bardzo dużo.
Usiądźmy więc przed kominkiem i dajmy odpocząć nogom.
Pozwól mi nacieszyć się rysami twojej twarzy,
A dźwięk twojego głosu niech uspokoi skołatane serce.
Wszędzie szukałeś kłopotów, aż w końcu znalazłeś mnie.
Pozwól sobie na ciszę i spokój.
Pozwól nam na ciszę i spokój.
niedziela, 12 listopada 2023
Czekam
zdjęcie własne |
Czekam.
Czekam, aż pewnego dnia zadzwonisz i będę mogła podnieść
słuchawkę.
Czekam na dzień kiedy drżącym głosem powiem niepewne: „halo”.
Czekam.
Czekam, bo kiedyś nadejdzie dzień gdy z uśmiechem zaproszę
cię na kawę.
Czekam, przecież obydwoje wiemy, że wszystko zależy ode
mnie.
Czekam.
Czekam, aż pewnego dnia zadzwonisz i będę mogła podnieść
słuchawkę.
Czekam na dzień kiedy bezkarnie przegadamy całą dobę, nie
tylko przez telefon.
Czekam.
Nie wiem jednak czy ma to sens.
niedziela, 8 października 2023
Traumą otulone gałęzie naszego rodu
zdjęcie własne |
Traumą otulone gałęzie naszego rodu
Waszych przodkowie rodu historią
Cierpieniem które od ust odejmuje chleb powszedni
Wżyna się w zakręty kodu DNA by trwać przez pokolenia
Twoje oczy prababciu spoglądają na mnie
Spod powiek dziecka, które sama nosiłam pod sercem
Twoje oczy prababciu każą mi drżeć o przyszłość
Choć powodów już nie mam ku temu
niedziela, 24 września 2023
Mam tu wszystko
zdjęcie własne |
Mam tu wszystko
Wiem jednak wciąż za mało
niedziela, 10 września 2023
Zadzwoniłeś
|
Zadzwoniłeś. Niby zupełnie przy okazji.
Znów więc stoję przed twoimi drzwiami.
To może dziwnie wyglądać, ale mam na sobie tę samą sukienkę.
Wtedy uważałam, że to głupie, ale może być nam ze sobą
dobrze.
Dziś mam ze sobą karton
wspólnych wspomnień.
Zadzwoniłeś, niby zupełnie przy okazji.
Przyszłam więc oddać ci wszystko co twoje.
I życzyć ci wspaniałej przyszłości.
Jak najdalej ode mnie.
niedziela, 28 maja 2023
Czasem gdy ściany mroku zaciskają się na moich płucach
|
Czasem gdy ściany mroku zaciskają się na moich płucach
Żałuję tak bardzo, że nie jesteś już dla mnie światłem.
Lepkie i chłodne macki nocy wdzierają się bez pytania.
Tylko ściany znają najgłębsze sekrety, trwożnie wyszeptane
Gdy bezsen znów spotka mnie kiedy zegar wybija północ.
On wie: znamy się bez słów, dzieląc wspólny czas do świtu.
Żałuję tak bardzo, że nie jesteś już dla mnie światłem.
Nie chcę byś wiedział jak bardzo tracę na wartości
Gdy ściany mroku zaciskają się na moich płucach.
Obiecuję sobie co rano, że już będzie inaczej. Będzie
lepiej.
I gdy zbliża się noc, historia zatacza koło.
Znów ściany mroku zaciskają się na moich płucach.