zdjęcie: archiwum własne |
Mam wiersz na końcu języka.
Utknął mi w poprzek gardła. Wydobyć go z siebie nie mogę.
Ciąży mi z każdym krokiem bardziej. I bardziej.
Wersy niczym kamienie poupychane w kieszeniach.
Teraz gdy siedzę spokojnie i przyglądam się wiatrom na
zewnątrz
Czuję jak rozpycha żyły pędząc wewnątrz mnie z prędkością
krwi.
Próbuję go wydłubać. Jednak wiem, bo miałam już nieraz
podobnie,
Że na nic wszelkie trudy. Urodzić się musi sam. Kiedy tylko
będzie gotowy.
Jeśli więc kiedyś spytasz jak piszę poezję, najpewniej
odpowiem:
Mam wiersz na końcu języka.
ostatnim tchnieniem śliny
OdpowiedzUsuńtej co na język przenosi
rzucę twoim oczom na pożarcie
jeszcze jedne słowa o miłości
może nie staną w gardle
Daj posmakować słów twoich, które masz na końcu języka.
UsuńMoże z nich w końcu uda mi się stworzyć wiersz.
Nic patetycznego. Ot, kilka strof o tym i o tamtym.
Nic patetycznego. Ot, poezji odrobinę.